poniedziałek, 30 września 2013

Minky + sówki = ♥

Ostatni tydzień był już zdecydowanie spokojniejszy i mniej pracowity. 
Wszystko do powitania naszej Małej gotowe, więc wreszcie mogłam się zrelaksować 
przy maszynie do szycia.


Od jakiegoś czasu wzdycham do dwustronnego kocyka z polaru minky ;)  
Do tego motyw sówek, który urzekł mnie dość niedawno
 i idealny dla mnie kocyk gotowy ;)


Nie mogłam nie spróbować uszyć go sama, 
zwłaszcza, że ostatni prezent do Mikołaja czyli maszyna do szycia zobowiązuje ;)


No i w miniony tydzień szyłam....



...szyłam...



... i uszyłam ;)

Nie jest idealny, ale jak na mój drugi własnoręcznie zrobiony projekt w życiu
z efektu końcowego jestem nawet zadowolona ;P



Chciałam, aby kocyk był na wiosenno-letnio-jesienne dni oraz do korzystania w domu, 
dlatego zrezygnowałam z dodatkowego ocieplenia między tkaninami.


Tkaniny jakie użyłam:
polar Minky w kolorze Raspberry
bawełna Michael Miller, wzór ZOO


Teraz nie dziwię się, że ostatnio jest taki szał na minky, bo tkanina jest niezwykle przyjemna w dotyku.
Polecam! :)


Udanego tygodnia :)

xoxo
Ola

czwartek, 26 września 2013

Murzynek - szybkie, weekendowe ciasto

 To ciasto w naszym domu pojawia się bardzo często ponieważ jest szybkie, łatwe i nie wymaga skomplikowanych składników. 

A dlaczego weekendowe? Ano dlatego, że u nas znika w ciągu 2 dni ;)

Pisałam już o nim na poprzednim moim blogu, więc osoby, które mnie tam odwiedzały być może znają już ten przepis.
 
W tym tygodniu jakoś tak wyszło, że znów go upiekłam
(mój organizm chyba wyczuwa, że musi wykorzystać te ostatnie dni kiedy może jeść kakao :D )
To dobra okazja, aby ponownie podzielić się przepisem z tymi 
którzy go jeszcze nie znają, ponieważjest idealne gdy nagle zachce się nam czegoś słodkiego :)

A oto przepis...


Składniki z pierwszej części rozpuszczam w garnku na malutkim ogniu pilnując, 
aby nie doprowadzić do wrzenia. 
Gotową kakaową masę pozostawiam do ostygnięcia często mieszając, 
aby nie zrobił się kożuch.

Do przestygniętej masy stopniowo dodaję jajka i mąkę z proszkiem do pieczenia. 
Następnie wszystko wylewam na blaszkę wysmarowaną tłuszczem i bułką tartą. 
Ja używam blaszki na babkę (z kominem) o średnicy 24 cm. 
Piekę w piekarniku w temp. 190 stop. C (termoobieg) ok. 40-45 min. 
Patyczek musi być suchy.

Po upieczeniu pozostawiam, aby przestygło po czym można się już nim zajadać :) 
W dzieciństwie najczęściej jedliśmy go w takiej wersji.

Jednak ja lubię dodać jeszcze co nieco. 
Gdy jest już zimne przekładam je dżemem z czarnej porzeczki, 
a wierzch polewam mleczną polewą. 





Polecam :)

XOXO
Ola

poniedziałek, 23 września 2013

Uwinęłam się ;)

Tydzień temu nagle dotarło do mnie, że to już 35 tc i nasza Mała mogłaby się pojawić lada dzień, a ja nawet nie zwiozłam od teściów ubranek po Klaudii do przejrzenia! 
Nie mówiąc już o tym, że trzeba je wyprać, wyprasować, łóżeczko jeszcze gdzieś na strychu, torba do szpitala nawet nie ruszona, dom nieogarnięty, a zwłaszcza pokój w którym będziemy się wszyscy gnieździć... 
Ta myśl przeraziła mnie aż tak, że niemal od razu zaciągnęłam męża do samochodu i pojechaliśmy po pierwszą partię rzeczy.

I zaczęło się...

(a już myślałam, że tym razem mnie ominie)

syndrom wicia gniazdka ;)

Cały miniony tydzień to u mnie wręcz szaleństwo prania, prasowania, 
porządkowania, układania, przekładania, a nawet przemeblowywania...

W efekcie....

ubranka przebrane, wyprane i przygotowane.



torba do szpitala spakowana.



łóżeczko złożone i czeka na swojego nowego lokatora.






Uff, kamień z serca, bo zdążyłam z najważniejszymi rzeczami jakie miałam do zrobienia :) 


Trzeba jeszcze ogarnąć dom, 
spróbować przygotować jakieś zapasy jedzenia do zamrażarki i ogarnąć siebie,
 ale to już na spokojnie :)


Ostatnie dni były dla mnie bardzo pracowite, więc dzisiaj w ramach relaksu 
wyciągnęłam maszynę i szyję kocyk :)




XOXO 
Ola


wtorek, 10 września 2013

Książka i kawa z torebki czyli przedpołudnie brzuchem do góry :)

Nareszcie! Dzisiaj Klaudia pierwszy raz po chorobie poszła do przedszkola. 
Nie będę ukrywać, ostatni tydzień był ciężki, bo chore dziecko w domu to nic fajnego... Do tego mąż wyjechał na pełne 3 dni nad morze złapać trochę wiatru w żagiel, więc tym bardziej się wymęczyłam.

Za to dzisiaj, może się walić, palić a ja i tak nie ruszę się z kanapy ;)

A teraz czas na c.d książki, o której pisałam ostatnio i na poranną zbożową kawę.


 Ostatnio jedna z moich ulubionych. 
Idealna zwłaszcza dla wielbicieli cappuccino.





Udanego dnia i reszty tygodnia dla Was!

XOXO
Ola

poniedziałek, 9 września 2013

Ciążowe grzeszki

Każda przyszła mama ma swoje teorie na temat tego co w ciąży można jeść, robić, używać, 
a czego nie.

Ostatnio zrobiłam sobie mały rachunek sumienia i według moich "teorii" 
niestety dopuściłam się kilku ciążowych grzeszków:

1. Farbowanie włosów 
Z powodu moich mysich odrostów i pierwszych siwych włosów (!) nie dałabym rady na czas ciąży całkiem zrezygnować z farbowania. Dlatego staram się wybierać mniejsze zło: farbę bez amoniaku o jak najmniej duszącym zapachu, a do tego farbować jak najrzadziej. U mnie przy pierwszej ciąży, jak i teraz sprawdza się farba Casting Creme Gloss z Loreal'a.

2. Kawa
Kiedyś nie przyszłoby mi nawet do głowy, aby w ciąży wypić choć jedną kawę. Przed pierwszą ciążą kawy nie piłam, więc problem miałam z głowy. Natomiast teraz jest znacznie gorzej, aby się powstrzymać. Po 6 miesiącu wypiłam pierwszą filiżankę. Do tej pory na koncie mam 3 kawki.

3. Napoje gazowane
W pierwszej ciąży nie do pomyślenia, teraz od czasu do czasu kupię sobie 0,5l 7UP lub Sprite. 
Pepsi czy Coca Cola ogólnie mogą dla mnie nie istnieć, więc z tymi napojami nie mam problemu ;)

4. Słodycze
Nie mogę się im oprzeć i niemal codziennie muszę zjeść coś z dużą zawartością cukru.

5. Komputer
 Za długie i często do późnych godzin siedzenie przy komputerze ;/

6.  Piwo Karmi

Może mam śmieszne podejście, ale dla mnie piwo to piwo, nie ma znaczenia czy jest alkoholowe czy bezalkoholowe. Pod tym względem jest jeszcze bardziej przewrażliwiona będąc w ciąży. Dlatego bardzo ciężko było mnie namówić na wypicie nawet łyczka tego piwa. Jednak raz tak bardzo chciało mi się Karmi, że uległam...w pewne letnie popołudnie skusiłam się na jedną szklaneczkę.

7. Opalanie
Nie raz czytała, że w ciąży nie powinno się opalać, jednak gdy widzę przepiękne bezchmurne niebo, nie mogę się oprzeć pokusie i zaraz myślę jak tu choć na chwilkę wskoczyć na leżak. Tego lata nie raz opalałam się w największe słońce, aby złapać trochę brązu. Jedynie czego nie robię to nie wystawiam brzucha na bezpośrednie słońce, a dodatkowo okrywam je bluzką, bluzą itd.

   
Więcej grzechów nie pamiętam...


Jestem ciekawa czy Wam też zdarzyły się jakieś ciążowe grzeszki?


Pozdrawiam serdecznie! :)


czwartek, 5 września 2013

Czas nadrobić zaległości

Uwielbiam czytać książki! 
Jednak przez ostatnie kilka miesięcy kompletnie nie miałam czasu, aby usiąść z książką w ręku i całkowicie oddać się jej fabule. Główny powód to Klaudia, z która całymi dniami byłam sama, wiec siłą rzeczy czasu dla siebie nie miałam praktycznie wcale. Chwile wytchnienia jaką udawało mi się czasami znaleźć, wykorzystywałam na wybieranie, planowanie, ustalanie wszystkiego co związane z budową. 

Jednak od września z ratunkiem przyszło mi przedszkole, do którego Klaudia zaczęła uczęszczać ;)
Dostałam szansę przeczytania czegokolwiek jeszcze przed porodem ;D

Oczywiście nie mogę przepuścić takiej okazji, dlatego przygotowałam sobie kilka książek.





Najbardziej cieszę się na pierwszą pozycję "PLAN: Żyć długo i szczęśliwie" Alisy Bowman, którą zaczęłam czytać już jakiś czas temu, ale jeszcze jej nie skończyłam. 
Choć tytuł może sugerować, że to kolejny typowy poradnik dla małżeństw z problemami, to jednak nie do końca tak jest :) 
Alisa na własnej skórze przeżyła kryzys małżeński. Zamiast odejść od męża, zadecydowała, że zawalczy o swój związek. W tym celu, postanowiła wypróbować rady poradników, przyjaciół, znajomych. Choć ja sama nie potrzebuję porad typu "jak uratować swoje małżeństwo" to jednak książka bardzo mnie wciągnęła. Według mnie nie ma związków idealnych, dlatego czasami miałam wrażenie, że niektóre problemy z jakimi borykała się autorka, były mi jakoś dziwnie znajome :) To powodowało, że byłam jeszcze bardziej ciekawa jak z danym problemem poradzi sobie Alisa :) 
Wszystko opisane jest bardzo interesująco, a często nawet zabawnie.
Choć nie dobrnęłam jeszcze do końca książki, to już mogą ją Wam szczerze polecić! :)

Mimo iż stosik gotowy, to jednak jeszcze muszę uzbroić się w cierpliwość i przełożyć swoje 
kanapowo-książkowe plany najprawdopodobniej do poniedziałku, bo od wczoraj Klaudia znów w domu - CHORA! ;/ 
Byłyśmy u lekarza: na szczęście to nic poważnego, typowe przeziębienie.

Ciekawe czy to pierwsza infekcja z powodu przedszkola??
Jeśli tak to aż się boję myśleć co będzie później.... 


XOXO
Ola

niedziela, 1 września 2013

To już jutro!

Są kapcie, majtochy, skarpetki, spodenki, bluzeczka, piżamka... 
Wszystko podpisane i włożone do worka. 
A to oznacza, że Klaudia spakowana i gotowa na jutrzejszy WIELKI dzień - 
pierwszy dzień w przedszkolu!




Mała oczywiście bardzo zadowolona z tego faktu, 
choć pewnie do końca nie jest świadoma, że to już nie 1-2 godzinne spotkanie adaptacyjne 
w obecności rodziców, 
tylko całodniowy pobyt w obcym miejscu, bez znajomej twarzy w pobliżu.


Nie ukrywam - BARDZO czekałam na ten poniedziałek, bo będąc na finiszu ciąży jestem już zmęczona i potrzebuję, aby móc w ciągu dnia poleżeć czy się zdrzemnąć, spokojnie przygotować wyprawkę dla Maluszka, co przy Klaudii nie było możliwe. 
Jednak dzisiaj, gdy ten dzień ma nadejść już jutro ogarnia mnie nie zadowolenie 
a przerażenie, zaniepokojenie, obawa jak sama sobie w przedszkolu poradzi ;/
Sen z powiek spędza mi myśl czy zdoła się sama ubrać w piżamkę, 
czy zje śniadanie i obiad, jak poradzi sobie w toalecie, czy opiekunki będą chętne do pomocy....
Na samą myśl brzuch mnie z nerwów boli ;/

Jutro czeka mnie bardzo ciężki dzień...