Witajcie
moi Drodzy :)
Od
dawna cisza tu jak makiem zasiał....
Całkowicie byłam pochłonięta domem i
dziećmi dlatego bloga musiałam sobie troszkę odpuścić.
Koniec
budowy to dużo sprzątania i ogarniania wszystkiego po tym ponad 2-letnim bajzlu
;)
Jest
pełno roboty, ale widać światełko w tunelu, a nasz deadline zbliża się wielkimi
krokami -
chrzest Liwii w czerwcu bardzo nas motywuje ;)
Może
nie uda nam się urządzić wszystkich pokoi, ale mają być wysprzątane i gotowe do
zamieszkania.
Już
za chwilunię wreszcie będę się cieszyć wolnymi wieczorami :D
Koniec
szukania płytek, wybierania farb, decydowania jak ma wyglądać kostka przed
domem....
KONIEC!!
:)
Teraz
wolny czas będę mogła w zupełności poświęcać na swoje przyjemności :D
Będzie
czas na książki, filmy, szycie, blogi...
Parę
dni temu przeglądając na szybko kilka blogów trafiłam na wyzwanie Moaa.
Jeśli
nie znacie bloga Madzi to szczerze polecam tam zajrzeć :)
Magda
prowadzi lifestyl-owego bloga,
na
którym co tydzień publikuje m.in. serię postów
What's
up baby czyli tygodniowy
przegląd zdjęć.
Ostatnio
rzuciła swoim czytelnikom wyzwanie:
sfotografować
dni mijającego tygodnia.
(więcej
o wyzwaniu można przeczytać TU)
Z
chęcią podjęła to wyzwanie.
A
oto kilka zdjęć z mojego minionego tygodnia.
1.
Cały ten tydzień (jak również kilka wcześniejszych) kręcił się wokół tego
ustrojstwa...
2. Na pięterku kiedy dzieci śpią...
mąż układa podłogę ;)
a ja próbuję domyć płytki.
3. Jedno z moich postanowień noworocznych w realizacji - częściej ubierać sukienki.
W związku z tym muszę troszkę zaopatrzyć moją szafę w tą część garderoby,
dlatego w tym tygodniu pojawiła się nowa zdobycz ;)
dlatego w tym tygodniu pojawiła się nowa zdobycz ;)
4. Przy dzieciach nauczyłam się doceniać każdą minutę dla siebie.
Nawet
zwyczaje i niezbyt kiedyś lubiane przeze mnie wyjścia do sklepu stały się dla
mnie małym świętem. Zawsze zgłaszam się pierwsza na ochotnika kiedy trzeba po
coś wyskoczyć ;)
Jest
jeden minus - często nie mogę się oprzeć pokusie, żeby nie kupić np. kilku czekoladek na wagę.
Może to głupie, ale zanim ruszę sprzed sklepu, wykorzystując to, że mogę posiedzieć chwileczkę w spokoju, włączam płytę z ulubionymi piosenkami i delektuję się czymś dobrym ;P
Później dowody walają się po całym samochodzie.
W
tym tygodniu królowały Michałki ;)
5. W tym tygodniu spróbowałam po raz pierwszy granat :)
Już domyślam się skąd ta nazwa.
Te
charakterystyczne kuleczki nie tylko kształtem mogą przypominać broń o tej
samej nazwie.
Wyjmując je z owocu, pękają
niespostrzeżenie rozpryskując dookoła czerwony sok!
Dobrze,
że akurat miałam na sobie domowy ciemny dres,
bo w innym przypadku byłabym baaaardzo niezadowolona ;)
bo w innym przypadku byłabym baaaardzo niezadowolona ;)
6. Mąż kupił, zasiał i od 2 dni zjadamy się kiełkami.
Uwielbiam!
7. Piżama, ciepłe skarpety, koc i gorący sok malinowy -
ostatnio moje wieczory tuż przed pójściem spać.
Najlepsze przy chorobie.
To był niby zwyczajny, ale dla mnie dość męczący tydzień.
Nie ma nic gorszego jak choroba i do tego całej rodziny!
Przekonuję się po raz kolejny...
Zdrowie jest najważniejsze!
Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam udanego tygodnia!
XOXO
Ola
Ja uwielbiam takie zdjęcia, rejestrują nasze życie, codzienność. Podobnie u siebie pokazuję ;)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się z męża ;))
To nie jedyne zdjęcie męża jakie udało mi się zrobić jak "pracuje" ;) Jak za X lat będziemy je przeglądać to ktoś może pomyśleć, ze on tak zawsze ;) Zaczyna mi się podobać takie posty, pewnie jeszcze nie raz się tu takie pojawią ;) Pozdrawiam!
Usuńja też właśnie miałam to pisać, taka codzienność w jednym pstryknięciu....love!
OdpowiedzUsuńkocham sukienki, w mojej szafie mam może ze 3 pary spodni i to jest kombinezon czarny, niebieskie pumpy i krótkie czarne dresowe spodenki. a tak mam same sukienki i spódniczki i tuniki :D więc daaalej kobietko zakładaj kiecusie :D
OdpowiedzUsuńhttp://lady-fuller.blogspot.com/
mam słabość do sukienek... wciąż kupuję, mało zakładam... wrrr... też to muszę zmienić ;)
OdpowiedzUsuń