sobota, 31 sierpnia 2013

Ja już gotowa czyli moje poporodowe Must Have

Ostatnio dotarło do mnie, że to już 34 tc! A ja nadal w lesie jeśli chodzi o przygotowanie wyprawki dla Maluszka. Będąc niemal cały dzień sama z Klaudią w domu, jakoś nie mogę się zorganizować... Nie mam czasu pobyć sama, spokojnie poprzeglądać to co już mam, pomyśleć co dokupić, jak ustawić meble abyśmy we 4-kę zmieścili się w jednym pokoju. Ale od poniedziałku wreszcie zabiorę się za wszystko, bo Klaudia idzie pierwszy dzień (i pierwszy raz w życiu!) do przedszkola ;)

Za to w międzyczasie udało mi się przygotować poporodową wyprawkę dla siebie. Z doświadczenia już wiem, że ważne jest nie tylko przygotowanie wyprawki dla Maluszka. Bardzo ważne jest również dobre przygotowanie się mamy, aby komfortowo przetrwać te pierwsze najcięższe tygodnie po powrocie ze szpitala - tym razem nie zostawiłam tego na ostatnią chwilę.

Po doświadczeniach z Klaudią, wiem już jakie rzeczy chcę mieć, które się sprawdziły oraz jakich nie miałam, a z czasem stwierdzam jak bardzo by mi się wówczas przydały. Ostatecznie powstała lista mojego poporodowego MUST HAVE. 
A oto i ona:


1. Biustonosze do karmienia

Zdecydowanie jedna z ważniejszych rzeczy. Będąc jeszcze w ciąży z Klaudią szukałam, przymierzałam różne biustonosze, ale jakoś nie mogłam się zdecydować na rozmiar. Sądziłam, że po porodzie biust będzie jeszcze większy i wówczas to co kupię w ciąży będzie po prostu za małe. W efekcie czekałam na poród, a jak już urodziłam to nie było kiedy chodzić po sklepach za stanikami i tak kilka tygodni męczyłam się ze zwykłymi biustonoszami. To była mordęga! Ostatecznie zdesperowana kupiłam 2 biustonosze przez Internet, które na szczęście okazały się idealne. Każda z nas jest inna, ale mój biust po porodzie nie urósł jakoś znacznie, dlatego śmiało mogłam zaopatrzyć się w biustonosz do karmienia jeszcze w ciąży. Teraz nie popełnię tego błędu i takie biustonosze mam już przygotowane, które  na 100 % zabieram już do szpitala ;) 3 lata temu miałam i teraz też będę mieć biustonosze firmy ALLES z serii MAMA, które dla mnie są rewelacyjne.

Obecnie mam 2 szt. 
Jeden to biustonosze z kolekcji MAMA II/B - nieusztywniane, bezszwowe, niesamowicie wygodne, idealne na codzień, a w szczególności do spania bo nic nie uwiera. Jak dla mnie jest to idealna wersja domowa ;) Zamierzam zaopatrzyć się w jeszcze jedną sztukę.

Źródło: Alles

Natomiast 2-gi to biustonosz MAMA CUBANA - usztywniany tylko fiszbinami, koronkowy, bardzo elegancji. U mnie jest to model wyjściowy ;) Zanim nie trafiłam na firmę Alles nie miałam pojęcia, że biustonosze dla mam karmiących mogą by    ć tak ładne, a biust nadal może wyglądać w nich atrakcyjnie. Jeśli chodzi o mnie to ja z moim już pokaźnym biustem nie czułabym się dobrze wychodząc do ludzi w zupełnie nie usztywnianym biustonoszu, dlatego muszę mieć coś co utrzyma go w ryzach, a przy chodzeniu nie będzie mi latał w każdą stronę ;) Poza tym znacznie ładniej prezentuję się pod ubraniem ;)

Źródło: Alles


2. Wkładki laktacyjne

Jak już jesteśmy przy biustonoszach, to będzie o wkładkach bez których ja podczas karmienia Klaudii nie mogłam się obyć. Wkładek laktacyjnych nie używałam od początku, dlatego nie raz miałam zalaną bluzkę, zwłaszcza nocą bo wtedy przerwy w karmieniu były dłuższe niż w dzień, a to skutkowało przeładowaniem piersi. Ja już zaczęłam ich używać, były ze mną do niemal ostatniego dnia karmienia piersią. Przy Klaudii używałam wkładek J&J i byłam z nich zadowolona. Teraz również się w nie zaopatrzyłam. Od czasu jak je ostatnio używałam zostały ulepszone. Z tego co podaje producent nowa wersja w porównaniu do tej poprzedniej jest o 25% bardziej chłonna.



3. Poduszka do karmienia

Tego cuda nie miałam karmiąc Klaudię, jednak tym razem będzie inaczej. Pierwszy raz z taką poduszką miałam styczność kilka dni po porodzie, gdy byliśmy w Poradni Laktacyjnej. Byłam niesamowicie zaskoczona jak taki rogal może ułatwić karmienie. Ręce nie bolą od trzymania, nic się nie wysuwa i nie trzeba co chwile poprawiać jak to było w przypadku podkładanego koca czy jaśka. Do dziś nie mam pojęcia dlaczego później nie sprawiłam sobie takiej poduszki... 
Nauczona doświadczeniem, taki rogalik już jest i czeka. Po poszukiwaniach tego idealnego, ostatecznie zdecydowałam się na poduszkę do karmienia firmy Poofi.
Pierwsze wrażenia mam bardzo pozytywne. Jakość poduszek jest rewelacyjna! Są świetnie wykonane, mięciutkie, aż chce się do nich przytulić ;) Mam nadzieję, że doskonale sprawdzą się podczas karmienia. Kupiłam jedną dla siebie i jedną w prezencie dla niedoświadczonej jeszcze w tym temacie bratowej :)





4. Krem na brodawki

Na pewno warto mieć taki kremik przy sobie. Nie ma co czarować, pierwsze miesiące karmienia piersią nie należą do przyjemności. Nie raz z bólu klnęłam w duchu czy po prostu ryczałam. Przy Klaudii używałam kremu Purelan 100 firmy MEDELA.



Sama do końca nie mogę stwierdzić czy był skuteczny, bo z mojego czystego zapominalstwa nie smarowałam się nim regularnie. Jedna brodawka była w 100% sprawna po miesiącu, natomiast druga dopiero po trzech. Być może przy systematycznym jego użytkowaniu moje cierpienia skończyłyby się wcześniej? Mimo wszystko zostanę przy tym kremie. Dość istotna dla mnie rzecz - krem składa się z naturalnej lanoliny, bez dodatków i środków konserwujących, dlatego nie ma potrzeby myć brodawek przed następnym karmieniem piersią. Poza tym kupując go po raz pierwszy, farmaceuta w aptece potwierdził mi, że to dobry wybór. Tym razem zamierzam być bardziej systematyczna ;)


5. Podkłady higieniczne

Bardzo istotna rzecz tuż po porodzie fizjologicznym. Zwykłe podpaski, nawet te typu maxi na noc, mogą nie dać rady w tym czasie zapewnić odpowiednią chłonność, dlatego takie pieluchy są dla mnie konieczne ;)



6. Majtki higieniczne poporodowe

Nie miałam majtek jednorazowych, więc nie wiem jak by się sprawdziły. Natomiast miałam i śmiało mogę polecić te oto majtki....


Żródło: Internet

 
W opakowaniu znajdują się 2 szt: jedna para jest w wersji niskiej (jak tradycyjne majtki), a druga w wysokiej (a la bokserki). Wykonane są z elastycznej siateczki, dzięki czemu bardzo dobrze się je nosi. Poza tym siateczka zapewnia lepszą wentylację :)



7. Podkłady chłonne TENA BED

Przydatne podczas pierwszych dni po porodzie fizjologicznym, aby nie zaplamić pościeli, choć tak na prawdę nie korzystałam z nich za często. Mimo wszystko dobrze je mieć pod ręką. Dodatkowo sprawdziły się super jako przewijak dla dziecka w podróży, samochodzie, u lekarza. Przy Klaudii zawsze jedną sztukę miałam w torbie z pieluchami.


8. Majtki ściągające i pas poporodowy

Nie wiem czy to dzięki nim, ale po porodzie udało mi się wrócić do niemal takiego samego brzucha jak przed ciążą i nie zrobił mi się ani jeden rozstęp.

Majtki z gumą ściągającą dostałam od mamy, dlatego nie wiem czy są to specjalne majtki dla kobiet po porodzie. Według mnie są to zwyczajne majtki wyszczuplające, których szeroka i ciasna guma działa podobnie jak pas poporodowy. Ich używałam przez pierwsze tygodnie.


Następnie zaopatrzyłam się w pas poporodowy, który kupiłam w aptece. 

9. Laktator

Laktator jaki ja posiadam to laktator ręczny firmy Philips AVENT. Mam troszkę mieszane uczucia co do tego modelu. Generalnie radził sobie całkiem dobrze, ale często bywały momenty, że nie chciał ściągać mleka. Z czasem doszłam do tego, że pewien gumowy element znajdujący się wewnątrz laktatora przepuszczał powietrze przez co pierś nie chciała się zassać do nakładki. Momentami było to bardzo uciążliwe. Gdybym mogła wybrać laktator jeszcze raz, tym razem pomyślałabym o innym modelu i wersji elektrycznej. 
Abstrahując już od tego jaki model jest lepszy, warto pomyśleć o takim wspomagaczu do ściągania mleka. W poprzedniej ciąży myślałam, że bez niego się obędzie i szkoda wydawać na niego pieniądze, zwłaszcza że w domu będzie żywa maszyna do ściągania mleka. Jednak parę dni po porodzie mąż latał po mieście, aby na cito kupić mi już jakikolwiek. Czasami zdarzały mi się takie zastoje mleka, że nawet Klaudia przyssana do piersi nie dawała rady ściągnąć to co mi w niej zalegało. Wtedy ratunkiem był dla mnie laktator. Czasami trzeba było zrobić zapasy mleka, więc ponownie niezastąpiony był laktator. Nawet w szpitalu leżąc już na sali poporodowej, jedna z leżących też tam kobiet wspomagała rozruszanie laktacji właśnie laktatorem, co być może i ja tym razem wypróbuję. Według mnie warto go mieć.


Ja już gotowa do porodu. Teraz czas przygotować wyprawkę dla naszej Małej ;)


Pozdrawiam serdecznie!

Follow my blog with Bloglovin

sobota, 24 sierpnia 2013

Jak z Hollywood?? ;)

Na początek będzie o tym co, jak już pisałam wcześniej, ostatnio zajmuje mnie najbardziej, czyli co nieco o naszym gniazdku, a dokładniej o tym co zrobiliśmy wokół niego :)

Jeszcze na początku wiosny nie sądziłam, że w tym roku moim oczom będzie dane oglądać takie widoki :) Zarówno ja jak i mój P. przez całą budowę (czyli już przez jakieś 5 lat!) marzyliśmy o dniu, kiedy ogród będzie wyrównany, wszelkie śmieci usunięte i ujrzymy trawkę, a nie tylko chwasty, a w tym głównie skrzyp i perz (a do tego dziadostwa trzeba mieć anielską cierpliwość, bo pozbyć się ich to nie lada wyzwanie). 

Jeszcze czeka sporo rzeczy do zrobienia. W zasadzie to teraz ja muszę zakasać rękawy, bo rabaty to już moja działka ;) Jednak w tym roku z wiadomych przyczyn nie dałabym rady je obsadzić, dlatego będą czekać do wiosny. To nawet i dobrze, bo przez zimę udoskonalę sobie ich projekt ;)

Za to trawka już ładnie wschodzi choć daleko jej jeszcze do ideału. Dużo gołych placków, a chwasty oczywiście nie dają za wygraną. Mimo to nie spodziewałam się, że po niecałych 2 tygodniach będzie już tak zielono :)

Znalazłam kilka starych fotek, więc mogę pokazać jak było wcześniej a jak jest teraz :)







Trawa jaką wybrałam jest w większości mieszanką traw wolnorosnących, przeznaczonych na tereny nasłonecznione. Jestem bardzo ciekawa jaki będzie efekt końcowy i czy przed domem będziemy mieli trawnik iście z Hollywood ;)

 


Pozdrawiam i do następnego!


Follow my blog with Bloglovin

Z potrzeby zmian...

To nie jest moja pierwsza "przygoda" z blogiem i blogowaniem. Od 2 lat mam swoje dwa miejsca w sieci, które tworzę, jednak od jakiegoś czasu coraz gorzej mi z tym idzie.... Ten rok jest dla mnie rokiem wielu zmian w życiu osobistym, dlatego potrzebowałam czegoś nowego, świeżego, miejsca gdzie mogę pisać o wszystkim nie dzieląc tego na kilka blogów. Spontanicznie postanowiłam stworzyć to oto miejsce :)

Na wstępie (dla tych którzy jeszcze mnie nie znają) wypadałoby się przedstawić 
i napisać o sobie coś więcej ;) 

Mam na imię Ola. Jestem 30-latką w trakcie budowania swojego miejsca na ziemi, żoną, mamą 3-letniej córki Klaudii, a już w październiku w naszym domu pojawi się kolejna dziewuszka ;) 

Obecnie mam przerwę w pracy zawodowej, więc cała moja uwaga kręci się wokół domu i rodziny. 
Teraz resztką sił poświęcam się urządzaniu domu i ogrodowi, aby w końcu nasze gniazdko nabrało wyglądu i było jak najbardziej zbliżonym do tego z naszych marzeń :) 
Na tą chwilę zamieszkujemy parter, jednak od października będziemy potrzebować troszkę więcej miejsca dlatego bardzo chcielibyśmy móc urządzić piętro zanim na świecie pojawi się nasza Kruszyna. 
Mamy na to bardzo mało czasu, a ilość prac jaka nam jeszcze została do wykonania jest przeogromna. Mimo wszystko trzeba się sprężyć i zrobić tyle ile się uda ;)

W międzyczasie muszę oswoić się z myślą, że moja córka dorośleje i od września idzie do przedszkola (!!!), przygotować się do porodu i w końcu pomyśleć o wyprawce dla Najmłodszej.
 
W tym miejscu znajdą się zapiski żony, matki, (jeszcze przez 2 miesiące) kobiety w ciąży, osoby która kocha słodycze, lubi czytać książki w szczególności romanse i motywjąco-rozwojowe, oglądać filmy, słuchać muzyki, uczy się szyć na maszynie, szydełku i drutach... 
czyli typowej Housewife i do tego szczęśliwej, ponieważ jest wiele rzeczy, za które jestem BARDZO wdzięczna Bogu i losowi :)


Wszystko co tu się znajdzie, chcę upamiętnić dla samej siebie, a jeśli przy okazji kogoś to zainteresuje to będzie mi bardzo miło ;)


Pozdrawiam serdecznie!

Follow my blog with Bloglovin