środa, 4 czerwca 2014

Pani Domu testuje - Odkurzacz do okien KARCHER

Życie trzeba sobie ułatwiać, a nie utrudniać. Tak uważam i jeśli mam warunki, narzędzia, możliwości to staram się je wykorzystywać, aby zrobić swoje, ale przy tym się nie narobić. Stosuję to głównie przy pracach, zajęciach, które do szczęścia nie są mi potrzebne, ale ktoś zrobić je musi ;) Tak to jest m. in. przy sprzątaniu domu. Mając na głowie dom, dwójkę dzieci, męża, w przyszłości pracę i starając się to wszystko ogarnąć po prostu ma się pełne ręce roboty, dlatego prace domowe muszą mi iść szybko i sprawnie. A okna to w moim przypadku robota na kilka dni... jak dla mnie stanowczo za długo. Do tego mycie ich szmatkami to dodatkowe namachanie się jak diabli. Musiałam coś z tym zrobić. Wreszcie któregoś dnia trafiłam na myjkę KARCHER. Postanowiłam, że muszę ją wypróbować i takim sposobem stałam się właścicielką takiego oto odkurzacza do okien...



Kilka słów o myjce. 

Na rynku dostępnych jest mnóstwo ściągaczek do okien. Z takiej typowej ściągaczki za parę groszy korzystałam tylko raz, ale była już wysłużona i pewnie dlatego nie byłam zadowolona z efektu - nie za dobrze ściągała wodę z szyby. Planowałam zakupić nowy egzemplarz, jednak Św. Mikołaj mnie nieco uprzedził i sprawił mi już to urządzenie od KARCHERa.

Myjka do okien KARCHER nie jest typową ściągaczką. Różni się od tych tradycyjnych tym, że wyposażona jest w odkurzacz, który przy ściąganiu wody z szyby, wciąga ją do pojemniczka. To według producenta ma zapewnić szybkie i dokładne czyszczenie okien, bez pozostawiania smug i wilgoci. To dodatkowo ma sprawić, że po ramie, parapecie nie będzie ściekać woda, a co za tym idzie nie potrzebne nam już będą szmatki itp. 

Myjka przeznaczona jest nie tylko do mycia okien, ale również do czyszczenia luster, kabin prysznicowych i innych powierzchni szklanych czy płytek.

Mój model to WV 50 Plus czyli wersja z dodatkowym wyposażeniem. Do podstawowego modelu ściągaczki dołączona była jeszcze próbka płynu do mycia 20 ml oraz pad z mikrofibry z rozpylaczem. Dodatkowo mamy również w zestawie ładowarkę. Pojemnik z rozpylaczem ma pojemność 250 ml i na taką pojemność starcza nam załączona próbka płynu (na poniższym zdjęciu jej nie widać, ponieważ została już użyta). Płyn jest w formie koncentratu, który rozcieńczamy 250 ml wody.




Akumulator znajduje się bezpośrednio w urządzeniu, do którego podłączamy już tylko kabel. Bateria naładowana do pełna powinna starczyć na umycie 40-60 m2 powierzchni, co odpowiada ok 15-20 oknom. Ja mam 16 okien, więc powinnam oblecieć cały dom bez przerwy na ładowanie.




No to testuję...

Od razu napiszę, że moje okna były MEGA brudne ;) Zanim wokół domu zasialiśmy trawę, piach po prostu sypał mi się na okna. Poza tym na piętrze okna nigdy nie były jeszcze myte. Dlatego wcześniej musiałam je przemyć dwukrotnie wodą z płynem do naczyń, aby usunąć piach, resztki farb, pyłu, bo nie sądzę, żeby sam pad dał sobie z tym radę.

Na tak przygotowanie okna (z zaciekami, smugami, kłaczkami po ścierce) ruszyłam z KARCHERem.


Jeśli chcecie zobaczyć jak myjka prezentuje się w akcji, możecie to zobaczyć w poniższym filmiku instruktażowym.



Wygląda, że mycie idzie szybko, a dla pani z filmiku to sama przyjemność ;) A jak to jest w rzeczywistości? Zaraz postaram się Wam opisać jak się sprawdza u mnie.

Test zaczęłam od okna balkonowego. 

Spryskałam szybę płynem i rozprowadziłam go padem. Płyn bardzo dobrze poradził sobie z drobnymi zabrudzeniami jakie jeszcze pozostały, śladami po rękach.

Następnie złapałam za KARCHER i zaczęłam odkurzanie.

Od razu dostrzegłam PLUSY:
+ bez machania, polerowania spod mokrej powłoki wynurzyła się czysta, sucha szyba;
+ BRAK SMUG!
+ szyba jest umyta raz-dwa, zdecydowanie szybciej niż jak to robiłam do tej pory czyli wycieranie na mokro, następnie czekanie aż trochę przeschnie, a na koniec wycieranie na sucho szmatką z mikrofibry;
+ dzięki odkurzaczowi woda rzeczywiście nie spływa po ramie. Próbowałam ściągać wodę przy wyłączonym urządzeniu i jest różnica.
+ włącznik jest bardzo czuły, przez co wystarczy delikatnie go przycisnąć, aby uruchomić/wyłączyć urządzenie;
+ nie jest jakoś wyjątkowo głośny - moja suszarka na najwyższym poziomie jest głośniejsza.
+ urządzenie jest lekkie, dobrze leży w dłoni.

Mimo tych dużych jak dla mnie plusów, dostrzegłam również i MINUSY:
- mimo odkurzacza, minimalna ilość wody i tak pozostaje na gumie przy ściągaczce, więc jeśli przerywamy mycie w połowie okna to pozostaje mokra kreska. Jeśli się tego nie poprawi i taki ślad wyschnie to będzie widoczny zaciek.
- nawiązując do poprzedniego punktu - najlepiej ściągać wodę od samej góry do dołu bez odrywania gumy od szyby. Jednak nie zawsze jest to możliwe - często zwłaszcza po zewnętrznej stronie płyn za szybko wysycha i byłam zmuszona przerywać mycie, aby ponownie zmoczyć szybę (dodatkowe zużycie płynu). Poza tym okno balkonowe czy nieotwierane (takie też mam i  takie również myłam) nie uda nam się umyć do samego dołu ponieważ podłoga czy też parapet powoduje, że ciężko jest utrzymać urządzenie pod odpowiednim kątek. To z kolei przyczynia się do tego, że woda nie zostanie dobrze ściągnięta i wciągnięta do pojemniczka. Resztki wody zostają na uszczelce/ramie okna.
- zupełnie bez szmatki się nie obędzie. Ja muszę mieć zawsze przy sobie chociażby suchą szmatkę z mikrofibry, aby wypolerować ewentualne niedociągnięcia jakie pozostają po ściągaczce lub wytrzeć resztki wody z uszczelki/ramy okna.

PLUSY jak i MINUSY tyczą się mycia samej szyby. Aby umyć ramę okna bez mokrej szmatki się nie obędzie ;)


Kilka słów na koniec.

Mimo tych niedogodności jakie dostrzegłam, mycie okien to teraz dla mnie zdecydowanie mniej pracochłonne, a co za tym idzie bardziej przyjemne zadanie. Szybko i bez zbędnego namachania się ręką uzyskuję bardzo zadowalający efekt, a co najważniejsze BEZ SMUG, co do tej pory mimo wycierania, polerowania, poprawiania, używania octu z wodą, płynów do okien nie mogłam nigdy osiągnąć. Zawsze po ich umyciu wyglądały super. Jednak chwilą prawdy zawsze okazywał się moment, gdy na szyby pod odpowiednim kątem świeciło słońce. Wtedy to łapałam się za głowę, bo wszędzie były tylko smugi. 

Specjalnie czekałam na słoneczny dzień, aby zrobić zdjęcie i pokazać, że smug rzeczywiście nie ma. Efekt możecie podziwiać na poniższym zdjęciu ;) 

Lewe skrzydło po umyciu KARCHERem. Prawe skrzydło przed myciem.


Ja na pewno nie wrócę już do sterty ścierek.

Może ktoś uznać, że odkurzacz to zbędny gadżet. Oczywiście, bez niego okna też można umyć, jednak ten gadżet bardzo mi się podoba :) Woda rzeczywiście nie leje się po szybie/ramie, a samej gumy w ściągaczce, która mimo iż nie jest idealnie sucha, nie ma potrzeby wycierać. Pisałam wcześniej, że guma może pozostawiać ślady, jednak jeśli nie dopuścimy do ich wyschnięcia i ponownie przeciągniemy w tym miejscu ściągaczką z włączonym odkurzaczem, to szyba będzie sucha i bez zacieków.

Jeśli nadal myjecie szmatkami i cierpicie z powodu smug na szybach, a nie chcecie wydawać od razu większą kwotę pieniędzy (mój zestaw kosztuje ok 250 zł) i nie będzie Wam przeszkadzać pozostający nadmiar wody na szybie, spróbujcie na początek z typową ściągaczkę do okien za kilka złotych. Myślę, że efekt będzie bardzo podobny, a samo mycie okna okaże się znacznie przyjemniejsze.


Tak jak już wspomniałam, myjka była prezentem, dlatego tekst nie jest w żaden sposób sponsorowany.


Pozdrawiam serdecznie!

XOXO
Ola
 

1 komentarz:

  1. Według mnie różnicę od razu widać. A tak na prawdę nie ma rzeczy idealnych, zawsze znajdziemy coś na nie, ale najważniejsze, żeby taki gadżet nam pomagał i usprawniał życie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz ;)